Bohaterze z nosem na wierzchu. Do zobaczenia, chyba że nie zdążymy – pisze ratownik
Kolejne obostrzenia, kolejne tygodnie w zawieszeniu, kolejne przerażające statystyki. COVID – 19 na dobre zagościł i wszystko wskazuje na to, że zbyt szybko to się nie zmieni.
Ponad 20 000, 17 000, 10 000 zachorowań dziennie na COVID-19. To nie są statystyki, które napawają optymizmem. Zdaniem lekarzy taka sytuacja będzie jeszcze przez kilkanaście miesięcy – w najbardziej optymistycznej wersji. Do nakazów, zakazów podchodzimy bardzo różnie – stosujemy się do nich lub mamy je głęboko…. w poważaniu.
Na portalach społecznościowych pojawia się wiele wpisów osób, które na co dzień walczą o nasze zdrowie i życie. Mnóstwo reakcji wywołał wpis Michała Gościńskiego – ratownika medycznego. Pisze – żyjcie dalej w beztrosce, przecież was to nie dotyczy.
Wyjechałem z mojej stacji o 7:15. Od tego czasu nie wychodzę z karetki. Sikam do worka bo trochę wstyd pod drzewko w centrum miasta. Na kebaby nie mogę patrzeć, a ostatnio to i parówa w bułce to podstawa mojej diety. Częściej widzę kolegę z zespołu niż żonę, która ostatnio mi powiedziała, że się już przyzwyczaiła do pustego mieszkania. Wezwanie, szpital, następne wezwanie, dezynfekcja, kolejne wezwanie: kontynuacja misji poprzedniego zespołu. Oni czekali od godzin przedpołudniowych. W międzyczasie obserwuję sobie “normalne” życie. Połowa ludzi bez maseczek. Druga w maseczkach usyfionych tak, że w sumie można grzyby z nich skrobać do suszenia. No i oczywiście wszędzie odsłonięte kinole. Nigdy w życiu nie widziałem takiej ilości superbohaterów. Przecież oni muszą być nieśmiertelni. Bo chyba nie głupi? Pan Kazimierz lat 54, bez chorób przewlekłych: “Panie ten kowid to mistyfikacja. Te maseczki to biznes tych brudnych pał z rządu. Ja to wszystko pierdolę i będę żył jak mi się podoba. Zbijcie mi ciśnienie i spierdalajcie. Niecałe dwa tygodnie później, też Pan Kazimierz: “Panie ja się duszę! Panie pomocy bo umieram!” Pan Kazimierz nie był nieśmiertelny. Pan Kazimierz umarł niecałe 2 godziny po wypowiedzeniu błagania o pomoc. Na tablet wpada wezwanie: dziecko, 8 miesięcy, duszność. Nie mogę jechać bo właśnie jechałem uzupełnić tlen po ostatnim zakażonym pacjencie. Dzwonię do dyspozytora przekazać informację, że musiał się pomylić bo jestem niegotowy. W odpowiedzi słyszę: “Kurwa nie ma wolnej karetki po tej stronie miasta”. Żyjcie dalej w beztrosce. Myślcie dalej że jesteście nieśmiertelni. Przecież was to nie dotyczy. Do zobaczenia niedługo. Chyba, że nie zdążymy
pisze Michał Gościński ratownik medyczny
Ja również wezwałam karetkę do 8 miesięcznego syna z dusznościami na samym początku tej covidowej szopki. I nie, mój syn nie dusił się i nie tracił przytomności z powodu covidka tylko przez złe leczenie przez teleporady. Zapalenie płuc i silna astma. Zacznijcie normalnie leczyć na zwykłe choroby, które nadal istnieją bo to przez brak odpowiedniej opieki medycznej umiera najwięcej ludzi!