Mosiele Africa #19 – Wielkanoc w Afryce
Przed nami „Wielki Tydzień” i Wielkanoc. I tak zastanawiam się, czy opowiedzieć Państwu o moim gotowaniu jajek w gorącym piasku Sahary w Wielkanocną Niedzielę i wszystkie z tym związane perypetie? Czy może jednak skupić się na czymś innym. Ponieważ zdarzenie z jajkami miało miejsce podczas mojej pierwszej afrykańskiej podroży, to niestety nie miałem jeszcze wtedy kamery, więc chyba nie mam wyboru. Zresztą w ubiegłym miesiącu obiecałem rozpoczęcie krótkiego mini-serialu z końca Afryki, z południowego końca Afryki. Miesiąc temu byliśmy na Przylądku Dobrej Nadziei. Dziś zapraszam do Kapsztadu.
Cape Town, Kaapstad (to w Afrikaans) lub iKapa (język xhosa) to najstarsze i jedno z największych pod względem liczby mieszkańców miast w Południowej Afryce, legislacyjna stolica tego kraju oraz Prowincji Przylądkowej Zachodniej. Liczy ok. 4 mln mieszkańców. Cóż to oznacza, że jest to legislacyjna stolica kraju. To naprawdę ciekawe, gdyż Republika Południowej Afryki ma oficjalnie aż trzy stolice. Jedną z nich jest właśnie Kapa. W Afryce, nazwy stolic i największych miast bardzo często mają skrócone nazwy wywodzące się od żeńskich imion: Kapsztad – Kapa, Johannesburg – Joana, Dar Es Saalam – Dara, Kampala – Kala itd. Wróćmy do tej stolicy. Funkcję stolicy pełnią trzy miasta: Pretoria (siedziba władzy wykonawczej), Kapsztad (siedziba władzy ustawodawczej) i Bloemfontein (siedziba władzy sądowniczej). Ale co ciekawe największym miastem jest… Johannesburg.
Warto wspomnieć że pierwszy Europejczyk osiedlił się w Kapsztadzie 6 kwietnia 1652 (a więc 370 lat i trzy dni temu 😊). Dziś współczesny Kapsztad ma naprawdę wiele do zaoferowania. To chyba jedno z najpiękniej położonych miast na świecie. Miasto położone jest nad Zatoką Stołową, na północ od Przylądka Dobrej Nadziei i False Bay, u podnóża Góry Stołowej (1087 m n.p.m.). Geograficznie też jest to szalenie ciekawy rejon. Tak jak wspomniałem miesiąc temu Prowincję Przylądkową Zachodnią opływają dwa oceany. Na zachodzie Atlantyk z zimnym prądem Benguelskim i Ocean Indyjski z ciepłym prądem Agulhas na wschodzie. Dzięki temu mieszkańcy Kapsztadu w zależności od nastroju mogą udać się na ciepłe piaszczyste plaże by się poopalać, albo na zimne kamieniste by poobserwować ogromne fale rozbijające się o klify. Albo jak kto woli – poobserwować pingwiny i foki, albo wieloryby i rekiny. Zaiste bogactwo morskiej przyrody jest wokół Kapsztadu wyjątkowe i imponujące.
Afrykanerzy postanowili skorzystać z tego bogactwa. W 1995 roku otwarto „Akwarium Dwóch Oceanów”, które z miejsca stało się jedną z głównych atrakcji miasta. I nie ma się czemu dziwić. Niektóre akwaria są G-I-G-A-N-T-Y-C-Z-N-E. Zbiornik z drapieżnikami (m.in. rekiny, mątwy, płaszczki, ogończe) ma pojemność 2 mln. litrów, Zbiornik z dużymi rybami roślinożernymi ma „tylko” 1,6 mln litrów. Ponadto dziesiątki innych mniejszych, liczne tunele, tuby sprawiają frajdę wszystkim – nawet takim „starym koniom” jak ja.
A na dodatek mamy też kilka ekspozycji na wolnym powietrzu gdzie możemy podziwiać pingwiny (przylądkowe – te same co w płockim zoo oraz przezabawne pingwiny długoczube) czy morskie ptaki brodzące. Zresztą co ja tu będę gadał i gadał (a raczej pisał i pisał).
Mzungu Roland Bury