Michał w Rzymie: Państwo Watykańskie [cz.5]
Sobotę postanowiliśmy spędzić za granicą – w innym kraju – zatem udaliśmy się do Państwa Watykańskiego. Po odstaniu 20 minut w kolejce, około godziny 9:00 rano weszliśmy do Bazyliki Świętego Piotra.
Myślę, że jakbym chciał powiedzieć o wszystkich moich emocjach związanych z tym miejscem, jego przeżywaniem, to musiałaby powstałać z tego krótka książeczka, dlatego skupię się na pewnej mojej obserwacji związanej z historią sztuki. Obserwowałem epitafia papieskie, które znajdują się wewnątrz bazyliki i mają formę niezwykle okazałych kompozycji rzeźbiarskich. O ile do XX wieku dominujące są przedstawienia papieży majestatyczne, to późniejsze pomniki papieży są inne. Benedykt XV, papież z lat 1914-1922, sprawował swój pontyfikat w trakcie I wojny światowej. Upamiętnia go kompozycja pokazująca papieża bez korony i tiary, nie w splendorze, ale na kolanach, modlącego się o pokój. W tle widzimy armatę, dymy i płonące domy. Innym ciekawym epitafium jest płaskorzeźba upamietniajaca św. Jana XXIII będącego papieżem w latach (1958-1963), bardzo ciekawa w formie i nowoczesna. Szczególnie mocno wzruszył mnie pomnik nagrobny papieża Piusa XI (1929-1939), który zanim został papieżem nosił imię Achillesa Ratti. Był on pierwszym nuncjuszem po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Jest on także patronem szkoły, w której uczę, a przez to osobą szczególnie dla mnie bliską.
Jeżeli mówimy o wnętrzach bazyliki, to oczywiście zachwyca fenomenalny baldachim i tron autorstwa Berniniego oraz kasetonowe sklepienia. Ciężko mi oddać te emocje, które czułem będąc wewnątrz bazyliki i przelać je na papier.
Po wizycie w bazylice udaliśmy się do Muzeów Watykańskich, w których spędziliśmy kolejne pięć godzin oglądając historię sztuki świata na przestrzeni ostatnich dwóch i pół tysiąca lat. Dla mnie najważniejsze było zobaczenie rzeźby z początku pierwszego tysiąclecia, tzw. Grupy Lakona oraz obrazów Rafaela, znajdujących się w zbiorach muzeum, czy to w postaci fresków czy obrazów olejnych.
Bardzo podobała mi się także Kaplica Sykstyńska, gdzie spędziłem ponad pół godziny ciesząc oczy historią stworzenia świata oraz historią Jezusa Chrystusa, która została wymalowana przez Michała Anioła. I choć oczywiście znałem wcześniej te wszystkie freski i oglądałem liczne filmy o sztuce Kaplicy Sykstyńskiej to myślę, że te pół godziny, które mogłem tam spędzić siedząc oparty o ścianę, było dla mnie wyjątkowym czasem. Ani straszliwy tłum ludzi, ani ponawiające się co dwie-trzy minuty komunikaty o zachowanie ciszy nie przeszkadzały mi w budowaniu intymności spotkania z tym dziełem.
Muzea watykańskie to w istocie szereg różnych placówek zawierających zbiory gromadzone na przestrzeni ostatnich kilkuset lat przez kolejnych papieży. Poza przepięknymi przykładami rzeźby starożytnej znajduje się tu także zbiór malarstwa takich malarzy jak Rafaello, Caravaggio i inni. Najbardziej spodobały mi się późno średniowieczne obrazy takich autorów jak Melozzo da Fiori, Marco Palmezzano, Giotto oraz obrazy Rafaela. Czytając wcześniej o tym, że 4 godziny to pewnie minimum na Muzeum Watykańskie myślałem, że osoby, które tak piszą, przesadzają, ale nie. W istocie już po pierwszych kilku salach człowiek doznaje pewnego przesytu, przesytu w zachwycie – o ile oczywiście rozumie i czuje w sobie to, co widzi. Przesyt pięknem, przesyt obfitością. Myślę, że aby w pełni przeżyć Muzea Watykańskie potrzebowałbym nie czterech godzin, a przynajmniej tygodnia powolnego studiowania i cieszenia się zbiorami, które przecież tak dobrze znam z podręczników sztuki, albumów, filmów. Dzieł sztuki, o których mówię i opowiadam swoim uczniom jako kluczowym dla cywilizacji łacińskiej; tej cywilizacji, z której jako Europejczycy wyrastamy.
Michał Korwin – Szymanowski