PłockZdrowie

Mały Antoś potrzebuje naszej pomocy, by wygrać z nowotworami

Antoś ma 4 miesiące, a już zmaga się z nowotworem. Dokładniej dwoma. Lekarze zdiagnozowali u niego – glejaka mózgu i siatkówczaka. Rodzice zbierają pieniądze na leczenie w Stanach Zjednoczonych. Potrzeba ok. 1,5 mln złotych.

Antek to syn piłkarza Damiana Prackiego, wychowanka Wisły Płock. Przed chłopcem i rodzicami najtrudniejsza walka na śmierć i życie. Liczy się każda godzina.

Antoś był naszym szczęściem, jego przyjście na świat miało dla nas ogromne znaczenie. Wiedzieliśmy, że świat się zmieni. Pierwsze uśmiechy, radosny śmiech niosący się po całym domu. Wiedzieliśmy, że rodzicielstwo nie wygląda jak na obrazkach, ale każdy wspólny dzień wyciskaliśmy jak gąbkę wzajemnie tworząc rodzinę. Patrzeliśmy rozczuleni w te pełne ufności oczy…

– wspominają rodzice.

Szczęście nie trwało długo.

Zaczęło się od tego, że Antoś przestał oddychać. Pierwsze badania w szpitalu i kolejne złe informacje: lekarze mówili początkowo o płynie w głowie, później o podejrzeniu guza. Rezonans potwierdził to, czego wszyscy obawiali się najbardziej – u chłopca zdiagnozowano glejaka. Guz został usunięty – w małej główce zmieściła się zmiana wielkości dużej śliwki. Operacja trwała ponad 8 godzin.

A my czekaliśmy, modliliśmy się, czuwaliśmy – czas dłużył się w nieskończoność, a my mieliśmy nadzieję tylko na jedno – w końcu usłyszeć dobre wieści. Niestety, lawina złych wiadomości była nie do zatrzymania…

wspominają rodzice

U Antosia prócz glejaka mózgu, zdiagnozowano też nowotwór obu oczek. Siatkówczak – jedno słowo, które było jak sztylet wbity prosto w serce.

Jak się okazało, to pierwszy taki przypadek. Maluszka z dwoma niebezpiecznymi typami nowotworów jeszcze na oddziale nie było. Rodzina czeka na wyniki badania guza. Trzeba poznać stopień jego złośliwości.

Chcemy zawalczyć z nowotworem Antosia pod opieką najlepszych specjalistów. Na taką właśnie możemy liczyć w USA – to tam lekarze ratują nie tylko oczy, ale też życie. Wciąż czekamy na ostateczny kosztorys, ale ze wstępnych informacji wynika, że ratunek Antosia może kosztować nawet półtora miliona złotych! Jak powiedzieć własnemu dziecku, że na drodze do ratowania życia stanęły środki?

proszą

W tym przypadku największym wrogiem jest czas.

Musimy być gotowi wyruszyć w drogę, jak tylko otrzymamy kwalifikację do leczenia. Błagamy! Prosimy! Otwórzcie serca, zaangażujcie wszystkich, by razem z nami ratować Antosia! Ta ogromna kwota brzmi dla nas, jak cud, ale wierzymy, że cuda się zdarzają. Jeśli stracimy nadzieję, to tak, jakbyśmy zgodzili się na śmierć…

dodają rodzice

Pomóc może każdy. Nawet drobna wpłata przybliża Antosia do zdrowia. Wesprzeć chłopca można za pośrednictwem fundacji Siepomaga.

https://www.siepomaga.pl/antos-pracki?fbclid=IwAR1qofq2Gv_dIvmtVOlGYTpqcrGK_C7RUAxy51HNCmZjzCvKOoQ1a_g75HI

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *