Podróże z Michałem (cz.2)
Po mszy świętej u Oo. Dominikanów i szybkiej kawce mojej żony na Krakowskim Przedmieściu pojechaliśmy do pałacu w Kozłówce.
Ta letnia rezydencja rodziny Zomoyskich osiągnęła swoją pełnię w XIX wieku. Nie była to moja pierwsza wizyta w Kozłówce, jednak monumentalizm założenia, na które poza korpusem głównym pałacu składają się budynki gospodarcze i oficyny okalające dziedziniec, robi w dalszym ciągu na mnie wielkie wrażenie.
Przepiękne ogrody pełne kwitnących kwiatów i przechadzające się wśród nich pawie dopełniały miary doskonałości. Z wnętrz pałacowych największe wrażenie zrobiła na mnie klatka schodowa, bogato zdobiona stiukami i pełna olbrzymich obrazów.
Z Kozłówki pojechaliśmy do Lubartowa (piękny kościół Świętej Anny, olbrzymia świątynia fundacji Sanguszków), by zakończyć ten dzień wizytą w Chełmie. Chełm to dawna siedziba jednego z książąt Rusi, Daniela Halickiego, który został ukoronowany na króla przez papieża.
Miasto zbudowane na pokładach kredy znajdowało się do XIV wieku w orbicie władzy książąt ruskich, by dopiero przez królową Jadwigę zostać przyłączonym do Korony Polskiej (tak, królowa – zanim zostala świętą – prowadziła wyprawę wojenną na ziemie Rusi).
Nad miastem góruje bazylika Narodzenia Najświętszej Marii Panny, dawna katedra grekokatolicka. Pierwotnie na wzgórzu znajdował się zamek króla Daniela. Wysoka murowana wieża o przyziemiu z zielonego kamienia widoczna z daleka i iskrząca się w słońcu z powodu białych ścian wyższych kondygnacji.
Szczególnym przedmiotem mojego zainteresowania były jednak podziemia miejskie wykute w kredzie mające około 15 km długości. Część z nich jest dostępna do zwiedzania i powiem szczerze chodząc po nich widzieliśmy Ducha Bielucha, strażnika tych podziemi.
Michał Korwin-Szymanowski