Święta Bożego Narodzenia roku 1918
“Szanownym Czytelnikom, Zwolennikom, Protektorem im Współpracownikom swoim z racji Pierwszych Świąt Bożego Narodzenia w Wolnej od Rozbiorów Polsce składamy szczere i serdeczne życzenia.” W ten sposób Kurier Płocki rozpoczął numer 294 z 25 grudnia 1918 roku.
Gazeta z 1918 roku, jak wehikuł czasu prezentuje nam czym żyli ludzie u progu niepodległości. Polska roku 1918 była krajem prowadzącym walki na wielu frontach i tych gospodarczych (z biedą, bezrobociem i inflacją) i tych militarnych. Na ten czas Wielkopolska znajdowała się w granicach Niemiec, i dopiero 27 grudnia miało wybuchnąć powstanie, które przyniosło jej wolność. Na wschodnich granicach, gdzie stacjonowały jeszcze wojska niemieckie Ostfrontu trwały nieregularne walki z Bolszewikami i ich zwolennikami. Od południa wzrastał konflikt o Orawę i Spisz z Czechosłowacją. W granicach ówczesnej Polski nie znajdował się Śląsk, Wielkopolska, Pomorze, Wileńszczyzna Polacy stopniowo wypierali wojska zachodniej republiki Ukraińskiej z terenu Rusi i Wołynia umacniając swoje pozycje w świeżo obronionym przed Ukraińcami Lwowie. Płock i ziemia płocka mogły się na tym tle wydawać oazami spokoju i normalności.
Pierwszą stronę tej zaledwie 4 stronicowej gazety otwiera tekst opowiadania, które składa się z dwóch części. Bohaterką pierwszej jest Jędrzejowa – dojrzała kobieta, uciekająca z Rosji, jadąc pociągiem, wspomina swojego męża i dzieci, które zmarły w Rosji i tam zostały. Choć kobieta cieszy się z przybycia do kraju to jednak jej umysł i serce zostały tam przy zmarłych najbliższych, gdy w wagonie rozchodzi się głos, który śpiewa: Hej kolęda, kolęda to dołączają do niego kolejne osoby z Jędrzejową. Wspólnie śpiewana przez rozbitków życiowych kolęda daje nadzieję, jest metaforą nowego życia, które rodzi się w miarę jak pociąg zbliża się do granic wymarzonej Polski. Druga część opowiadania to historia młodego Polaka, który w mundurze armii niemieckiej musi walczyć z innymi Polakami. Zimowy krajobraz, w którym zmarznięty chłopiec stoi na warcie, to tło na którym autor opowiadania Zbigniew Olicz, opisał jego marzenie o dołączeniu do polskiej armii, marzenie niespełnione, gdyż w momencie szturmu Polaków, nasz bohater ginie od kul. Umierając ma wizję wojsk polskich z generałem Hallerem dochodzących do Bałtyku, aż po Gdańsk (stało się to dopiero 10 lutego 1919). Opowiadania choć smutne, to jednak z przesłaniem nadziei i wiary w odrodzoną ojczyznę.
Strona druga gazety to, między innymi, informacje międzynarodowe zapowiadające odtajnienie informacji na temat roli II Rzeszy w rozpętaniu I Wojny Światowej oraz artykuł na temat świeckiej edukacji, w której autor widzi wielkie zagrożenie dla dzieci i młodzieży. Wprowadzenie szkół świeckich to w opinii autora wymysł socjalistyczno-lewicowy, mający na celu zniszczenie narodu Polskiego. Autor przytacza statystyki francuskie dotyczące przestępczości, prostytucji i samobójstw wśród młodzieży francuskiej, które to skokowo wzrosły po usunięciu religii ze szkół. Jak konkluduje autor, moralność świecka, bez odwołania do Boga oznacza w rezultacie brak moralności.
Kolejne informacje przynoszą strony 3 i 4. Dominują tu krótkie notatki prasowe. Dowiadujemy się z nich o zaprzysiężeniu Tomasa Masaryka na prezydenta republiki Czesko-Słowackiej, o opanowaniu przez Semena Petlurę części Ukrainy okupowanej przez Niemców, o radości Białorusinów z faktu opanowania ich ziem przez postępujących Bolszewików, a także o komisji wysłanej z Warszawy, która badała pogrom, do którego miało dojść na ludności żydowskiej we Lwowie. Sprawa pogromu odbiła się szerokim echem na świecie w tym w USA, gdzie tradycyjnie oskarżono Polaków o antysemityzm. Redakcja płockiej gazety przytacza wypowiedzi członków polskiej komisji, którzy wskazywali na nieprawdziwe dane dotyczące ilości zabitych Żydów, dystrybuowane przez zawsze niechętnych Polsce Niemców.
W dalszej części pojawiają się informacje z Płocka dotyczące porządku nabożeństw w kościołach płockich w okresie świątecznym, a także informacje dotyczące funkcjonowania miasta w tym trudnym okresie. I tak dowiadujemy się, że ziemniaki można kupować po 2 marki za pud (pud = 40 funtów=16,38 kg), że urząd do spraw osób bezrobotnych będzie przyjmować interesantów na ul. Teatralnej w budynku Komendy Wojskowej, że 26 grudnia w teatrze będzie grana sztuka w 3 aktach “Cnotliwa Rozalia”, że poborowi z Płocka, stacjonujący w Modlinie pozdrawiają rodziny, że Komenda Służby Wojskowej dziękuje za złożone ofiary na “gwiazdkę” dla żołnierzy (Najwięcej zebrała Pani Królikowska 478 marek, P. Gilewska 100 mk, P. Blumbergowa 90 mk).
Ostatnia strona została zajęta przez obwieszczenia komornicze (raczej nieciekawe) i reklamy. Dowiadujemy się z reklam, że na ul. Tumskiej 12 w Zakładzie Elektrotechnicznym można naprawić spalone motory i inne urządzenia techniczne elektryczne. Najstosowniejsze upominki na gwiazdkę oferowała Księgarnia Mazowiecka na ul. Kolegialnej 8 w gmachu “Hotelu Polskiego”, w ofercie księgarni były stylowe pióra, papeterie, książki, portfele, albumy, teczki piórniki, przyciski na biurka. Ostatnią deską ratunku dla szukających pomysłu na prezent mógł być “Skład Apteczny” Mieczysława Gajdego na ul. Grodzkiej 16, oferujący perfumy, wodę kolońską oraz mydła toaletowe bardzo odpowiedni podarunek na gwiazdkę.
Podsumowując gazeta zaczynała się od dość poważnych, ba patetycznych opowiadań, by skończyć na jak najbardziej praktycznych pomysłach na prezenty. Problemy inne od naszych, choć jednocześnie podobne. 105 lat minęło, a na wschodzie znowu wojna, Niemcy jak i wtedy z prawdą się czasem mijają, a prezenty trzeba kupić bo święta idą…
Pięknych prezentów i wspaniałych świąt Bożego Narodzenia i ja państwu życzę.
Michał Karol Korwin-Szymanowski