Zmarł ks. Krzysztof Szuliński – kapelan Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku
Diecezja Płocka z głębokim żalem informuje, że 5 czerwca 2025 roku odszedł do Pana śp. ks. Krzysztof Szuliński, kapelan Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku oraz Domu Pomocy Społecznej w Brwilnie. Miał 45 lat. W tym roku obchodziłby 19. rocznicę kapłaństwa.
Msza Święta żałobna w intencji śp. ks. Krzysztofa zostanie odprawiona w poniedziałek, 9 czerwca o godz. 18:00, w kaplicy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku (ul. Medyczna 19).
O terminie uroczystości pogrzebowych Diecezja poinformuje w osobnym komunikacie.
Ks. Krzysztof Szuliński – życiorys:
- ur. 23 maja 1980 r. w Płocku
- chrzest: 29 czerwca 1980 r. w parafii św. Barbary w Sikorzu
- diakonat: 28 maja 2005 r. w Płocku
- święcenia kapłańskie: 10 czerwca 2006 r. w Płocku
Pełnił posługę duszpasterską jako wikariusz w parafiach:
- Zakroczym (2006–2009)
- Raciąż (2009–2010)
- Poniatowo (2010–2016)
- Ducha Świętego w Płocku (2020–2021)
Był kapelanem:
- Hospicjum Płockiego pw. św. Urszuli Ledóchowskiej (2016–2019)
- DPS w Brwilnie (2016–2025)
- Domu „Leonianum” w Sikorzu (2019–2020)
- Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku (2021–2025)
Diecezja Płocka prosi o otaczanie śp. ks. Krzysztofa modlitwą i polecaniu go Bożemu Miłosierdziu.
I znów to samo! Co kilka lat to samo! Parę lat temu we Włocławku młody ksiądz, wykładowca seminarium też odebrał sobie JEDYNE życie przez powieszenie. Inny nie wytrzymał psychicznie ze swoim ciemiężcą w parafii Kikół, niech pamięć o nim też nie umiera. Wczoraj pożegnaliśmy Krzysztofa. Pochodził z sikorskiej parafii zarządzanej wówczas przez ks. Waleriana Czartoryskiego (potem tam było tylko gorzej). Mówił jak jeszcze przed seminarium a właściwie jako kilkulatek nosił sukienki, rodzice mieli z tym problem ale jak zdecydował się z nimi pożegnać idąc bodajże do zerówki – było wielkie święto w rodzinie. Opowiadał, że jako chłopak w technikum “odprawiał” majowe przy swojej figurce w Noskowicach – modlił się ze swoimi sąsiadkami. Potem w pierwszych latach seminarium kwestował na cmentarzu w Sikorzu, żeby coś od “swoich” przynieść. Myślał idąc do seminarium, że jest tam lepszy świat, serdeczni i fajni ludzie szukający Boga, piękno ołtarza, zapach kolorowych kwiatów, przyjaźń i serdeczność – niestety tu przyjaciół nie było za wielu, nawet jak byli, wyrośli i nie zawsze widzieli człowieka po drugiej stronie ulicy. Tak samo jak w dawni koledzy z podstawówki, czy zawistni ludzie ze swojej wioski, nie potrafiący docenić za nic! Ten świat jest tu taki sam jak po stronie cywilnej: pełen zawiści, pychy, wykorzystywania innych – jest po prostu taki brzydki i brudny. Wytrzymał to. Po święceniach nie wiem dlaczego zawsze dostawał jakieś marne wikariaty, potem ten nieszczęsny szpital, a jeszcze na dodatek ośrodek dla niepełnosprawnych w Brwilnie – jakby za jakąś karę. Jednak nie osądzam przełożonych, bo być może prosił o to, być może oni uważali, że “nie poradzi sobie” na parafii. Inni z kolegów, dostali coś więcej w gratisie. Przykro mi, że Krzysztofowi nikt nie pomógł. Czasami nie można zawrócić – do czego, z powrotem do swojej wioski? Co powiedziałaby jego otoczenie, mama, siostra? Pewnie wracaj, ale niestety nic za darmo. Krzysztof wybrał inaczej, przykro mi, że nasz wielki-mały kościół znów “wypluł człowieka”, który dla niego zrobił tak dużo. Nawet nie wyobrażacie sobie jak to jest codziennie “łazić” po tych oddziałach szpitalnych i pytać czy ktoś chce do spowiedzi czy komunii, patrzą na ciebie jak na zło z piekła rodem i słyszysz codziennie nowe obelgi. I juto to samo i pojutrze to samo – znów nie proszeni otrzymujemy za swoje. Nie powinniśmy tego robić, ale akwizycja musi być. I co system wartości padł. Ileż można płynąć po rzece hipokryzji. W kościele Bóg jest tylko na mszach, potem gaśnie światło i gaśnie Bóg. Nie można wiecznie udawać. Mamy jeszcze kilku dobrych księży tak zwanych “filozofów”, którzy są takimi “czystymi księżmi” z powołania i ciągną jeszcze ten wóz poprzez swoje oddanie. Inni zwyczajnie nie wytrzymują – nawet jak kiedyś byli dobrymi ludźmi idą w hazard, związki homoseksualne, alkoholizm, używki, kobiety. Ludzie już nie chcą miłosierdzia, które kosztuje. Większość z nas nie wierzy w nic – niestety prognoza jest smutna. Wybaczcie też często nie wiemy, czy mamy pakować manatki i się wynosić i gdzie pójść. Tak jak wy – czy jutro będzie praca, dach na głową i ile za to osobiście trzeba zapłacić. Żegnaj Krzysztof, dzięki za kilka zdań zamienionych w życiu.