środa, 24 kwietnia 2024
Gospodarka i społeczeństwo

Zagrożenie bronią masowego rażenia i atakiem rakietowym – kryć się czy uciekać?

Jak podaje resort spraw wewnętrznych, w Polsce jest około 329 schronów (w tym być może około 90 tzw. przeciwatomowych) oraz 57 603 miejsc ukryć. W Płocku około 20, a w powiecie kilkanaście więcej. Co to jest schron? Co miejsce ukrycia (ukrycie doraźne), a co obiekt zbiorowej ochrony?

W myśl projektowanych przepisów, jakie mają lada chwila ujrzeć światło dzienne: obiekt zbiorowej ochrony – to obiekt budowlany lub jego część będąca schronem lub ukryciem doraźnym, przeznaczony do ochrony osób, urządzeń, zapasów materiałowych lub innych dóbr materialnych przed skutkami założonych zagrożeń. Schronem natomiast jest obiekt zbiorowej ochrony o konstrukcji zamkniętej i hermetycznej, o określonej kategorii odporności. Ukrycie doraźne zaś, to obiekt o konstrukcji niehermetycznej, ale określonej kategorii odporności, w tym rozpoznawalne przez ogół – przystosowane pomieszczenia budynków i garaże podziemne, tunele, budowle ziemne, wykopy, osłony zabezpieczające lub inne rozwiązania służące tymczasowej ochronie, w przypadku braku możliwości zapewnienia ochrony w schronach. Co różni schron (których rodzajów też jest kilka) od ukrycia (różnego typu)? Pomijając cechy architektoniczno – budowlano – techniczne oraz niezbędne lub minimalne wyposażenie, różni je cel, do jakiego mają lub mogą służyć. Te pierwsze
w zależności od ich odporności, są przeznaczone np. na ataki rakietowe o dużej sile rażenia (wybuchu itd.) oraz oddziaływanie broni ABC (atomowej, biologicznej, chemicznej). Dotyczy to zwłaszcza zagrożenia falą (uderzeniem i temperaturą) oraz promieniowaniem lub opadem radioaktywnym.

W zawiązku z koniecznością określenia i usystematyzowania zasad funkcjonowania budowli ochronnych, po latach 90-tych i pierwszej dekadzie XXI w. Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej, pełniący obowiązki Szefa Obrony Cywilnej Kraju wydał w 2018 r. (posiłkując się przepisami ogólnymi prawa budowlanego) dość szczegółowe wytyczne w tej sprawie. Dotyczyły one ilości i rodzaju schronów i ukryć, pojemności oraz szeregu innych wskazówek np. zalecanej odległości do ukrycia nie większej niż 150 m. Organy władzy miały (i nadal mają) obowiązek prowadzenia ewidencji wszelkich budowli ochronnych, robót modernizacyjnych, konserwatorskich i naprawczych. Co więcej informować społeczeństwo o ww. obiektach.

Nasze państwo po analizie obecnego środowiska bezpieczeństwa i aktualnej sytuacji w Ukrainie, podjęło (i słusznie) decyzję o konieczności przebudowy i dostosowania rozwiązań prawno-organizacyjnych do współczesnych zagrożeń. Po ustawie o obronie Ojczyzny kolejnymi, obecnie procedowanymi dokumentami mają być: ustawa o ochronie ludności (w niektórych wersjach ochronie ludności oraz o klęsce żywiołowej) i przepisy dotyczące „warunków technicznych użytkowania obiektów zbiorowej ochrony” oraz „warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać obiekty zbiorowej ochrony i ich usytuowanie”.

Niestety, zarówno obecny stan systemu budownictwa ochronnego (na przykładzie Płocka około 0,6 % populacji objętej ochroną zakładając, że wszystkie są w odpowiednim stanie technicznym), jak i to, że władze krajowe dopiero teraz systemowo rozwiązują problem, nie rokuje dobrze dla naszego bezpieczeństwa tu i teraz. Zakładając, że jednak mamy się czego obawiać i może nas z „nieba” nawiedzić przykra niespodzianka.

Odpowiadając na pytanie kryć się (gdzie i jak) czy uciekać (gdzie i po co), należy posłużyć się logiką i zasadami sztuki wojennej. Nie jest to bowiem wiedza i umiejętności tajemne, zadekretowane jedynie dla armii czy rządu. Odpowiedź jest prosta. Kryć się – jeżeli jest za/w czym, uciekać jeżeli nie ma jak się ukryć. Biorąc pod uwagę stan naszych zasobów przeciwatomowych, zostaje (niestety) jodek potasu (sic. i tak lepiej niż płyn Lugola).

Nie jest lepiej z zagrożeniami typu C i B, choć nie oddziałują one tak destrukcyjnie. Zagrożenia ze strony tzw. broni masowego rażenia wymagają bowiem zarówno mocnych hermetycznych konstrukcji (w pierwszym przypadku), jak i przynajmniej hermetycznych w drugim. Znikome ilości takich budowli stają się przywilejem nielicznych (głownie organów kierowania bezpieczeństwem). Oczywiście skutki takich zjawisk można minimalizować. Ale kto z nas pamięta z lekcji wychowania obronnego, że należy schować się za ścianą i położyć na ziemi, że należy zejść do piwnicy, że nie należy otwierać okien, a szpary i otwory uszczelniać? A tak waśnie należy.

Promieniowanie jest zjawiskiem trudnym do uniknięcia poza specjalnie do tego przygotowanymi obiektami. I niestety, obiektywnie patrząc, gdyby doszło do użycia tego typu broni, większość z nas skazana byłaby na jej rażenie. Jednak dla odmiany, uniknięcie lub zniwelowanie innego typu ataków – rakietowych czy artyleryjskich nie jest pozbawione sensu a obrona szans. Odwołując się do gehenny społeczeństwa ukraińskiego, obserwując jego codzienną walkę o przetrwanie, śledząc doniesienia medialne, nie sposób nie spostrzec co ulega zniszczeniu a co stanowi ochronę. Oczywiści nie generalizując i nie zakładając, że wykorzystywane schronienia są optymalne i obronią nas przed każdym atakiem. Nie będzie odkrywcze jak stwierdzę, że chronią nas budowle (budynki) trwałe i pomieszczenia podziemne. Będą to więc budowle o konstrukcji betonowo – stalowej, najlepiej zwartej, podpiwniczonej o wysokości do 4-5 kondygnacji (sic. a tak jeszcze niedawno budynki z wielkiej płyty wydawały się nam passé).

Zastanówmy się teraz nad sytuacją, w której nie mamy gdzie lub nie jesteśmy w stanie się ukryć. Odwołując się ponownie do zasad sztuki wojennej, jeżeli z jakiś powodów nie jesteś w stanie się bronić (chronić), unikaj przeciwnika (zagrożenia). Jak unikać? Uciekać i przenieść się w rejon gdzie spodziewanego zagrożenia nie będzie lub jego oddziaływanie będzie znacznie mniejsze. Powodować abyśmy byli celem mało „atrakcyjnym” lub niełatwym. Celem ataków rakietowych i artyleryjskich są obiekty wojskowe, infrastruktura (magazyny, drogi, mosty, trakcje, niestety czasami obiekty publiczne). Wskazanym byłoby wiec opuścić miejsca w których się znajdują, a tym bardziej znajdują w dużych ilościach (np. aglomeracje miejskie). Najlepiej wyjechać z wyprzedzeniem (za granicę lub co najmniej w rejon wiejski). Ale przecież trzeba mieć dokąd, trzeba zapewnić sobie środki, trzeba zaplanować przyszłość, gdyby nasza nieobecności wiązała się z dłuższym okresem. Nie byłyby to łatwe decyzje. Ale to wybór pomiędzy trudnościami i niewygodą a przeżyciem i istnieniem w ogóle. W sytuacjach nagłych na terenach zurbanizowanych, nasze unikanie powinno polegać na przemieszczeniu się w miejsca/rejony gdzie albo rażenia nie będzie albo będzie mniej prawdopodobne – park, skwer, las, sad, łąka, plac zabaw lub boisko. Zakładając racjonalność działania agresora
i przestrzeganie przez niego międzynarodowego prawa humanitarnego (a z tym jak widzimy na Ukrainie nie zawsze mamy do czynienia).

Podsumowując nie zakładajmy, że nasze władze nie pomogą w odnalezieniu schronienia i ewakuacji. Są przecież do tego zobowiązane. Ale nie zakładajmy również, że państwo jest w stanie nas wszystkich ochronić. Twórzmy więc i my sami nasze środowisko bezpieczeństwa. Przyczyni się to do zwiększenia naszych szans. Prostymi działaniami. Ot chociażby wizyta w naszej spółdzielni po informacje z czego i jak jest zbudowany nasz blok.

Działania państwa i każdego indywidualnie przyczynią się zapewne do agregacji wysiłków i synergii efektów.

dr. ppor. Wojciech Wasilewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *