Michał w Rzymie: Dolce Vita [cz.6]
Po muzealnym piątku i muzealnej sobocie postanowiliśmy, by niedziela była dniem odpoczynku oraz próbą wejścia w to, co Włosi nazywają Dolce Vita. Dzień zaczęliśmy dość wcześnie od spaceru po Placu Navona, gdzie znajduje się przepiękna fontanna “Czterech Rzek” Berniniego. Stamtąd udaliśmy się do Panteonu.
Zwiedzanie Panteonu wiąże się z koniecznością stania w dość długiej kolejce oraz zakupu biletu. Nie dotyczy to jednak osób, które postanawiają uczestniczyć w mszy świętej celebrowanej wewnątrz świątyni. Na czas mszy kościół jest zamykany dla zwiedzających, a wierni mają możliwość przeżycia mszy świętej w skupieniu i ciszy. Po niej zaś mają 45 minut na cieszenie się mającą 2 tysiące lat świątynią, którą mają w zasadzie na wyłączność. Ta olbrzymia bazylika zdolna pomieścić tłumy osób, w tym wypadku stała się miejscem spotkania 150 wiernych z różnych krajów i kontynentów. Liturgia odbywała sią po łacinie, a czytania były po włosku i angielsku.
Spod Panteonu udaliśmy się do kościoła Santa Maria sopra Minerva, który jest jedynym kościołem o wnętrzu w stylu gotyckim, który jak dotąd widzieliśmy w Rzymie. Jak dla mnie najważniejszym powodem bytności w tej świątyni była znajdująca się we wnętrzu tablica epitafijna upamiętniająca mojego krewnego, lecz nie przodka, który po powstaniu listopadowym osiadł w państwie watykańskim. Miał być jednym z dowódców armii watykańskiej oraz przyjacielem papieża Piusa IX.
Nasz dalszy spacer wiódł w kierunku wzgórza Kapitolu, przez kościół Il Gesu (uważany za pierwszy barokowy kościół), tu kawa i tiramisu, fora cesarskie, Plac Wenecki i okolice Teatru Marcellusa, będącego starożytnym teatrem rzymskim, nad którym nadbudowano z czasem pałac pewnej arystokratycznej rodziny. Z Kapitolu rozciągał się chyba najpiękniejszy z widoków, które dotąd widzieliśmy w Rzymie: widok na Forum Romanum oraz znajdujące się powyżej niego wzgórze Palatynu.
Choć obecne temperatury we Włoszech nie są może dużo większe niż te w Polsce, to jednak z racji tego, że odczuwalnie było z 40 stopni to po wizycie na Kapitolu uciekliśmy do hotelu, by chłodzić się. Dzień zakończyliśmy krótkim spacerem nocnym.
Michał Korwin – Szymanowski