Podróże z Michałem (cz.8)
Dzień Święta Wniebowziecia Najświętszej Marii Panny spędziliśmy na drodze przez spiskie miasta, takie jak Stara Lubowla, Podoliniec, Biała Spiska, Kieżmark, aż do Popradu.
W Starej Lubowli znajduje się zamek będący w dawnych czasach siedzibą polskich starostów zarządzających miastami Spiszu, który królowie Węgier przekazali Jagiellonom jako zabezpieczenie olbrzymiej pożyczki udzielonej przez nich. Mówiąc olbrzymia, mam na myśli 36 tysięcy kop groszy praskich, co w przeliczeniu na nasze daje między 7 a 10 ton srebra (mam wątpliwości, ile wtedy ważył grosz praski). Ostatnimi właścicielami zamku była rodzina Zamoyskich.
Zamek Lubowla jest częściową ruiną, co jednak jest jedynie atutem dodającym mu malowniczości. Jego wysoka wieża wznosi się 700 m ponad poziomem morza. Miałem z niej możliwość podziwiać dzisiaj nie tylko Tatry, ale i Pieniny. Duże wrażenie zrobił na nas pokaz sokolników, którzy prezentowali swoje ptaki na dziedzińcu zamkowym.
Kolejny przystanek w Kieżmarku miał na celu spróbowanie regionalnej kuchni słowackiej: haluszek, czyli kluseczek bryndzowych, pierogów z bryndzą, smażonego oscypka w panierce oraz bardziej może czeskiego smażonego sera. Wszystkie te dania spałaszowaliśmy z wielką przyjemnością ciesząc oczy tym miastem. Zarówno jego rynek, jak i zamek zachęcają do spacerów i raczenia się lodami z widokiem na renesansowy zamek i pobliskie Tatry.
Na noc zjechaliśmy do Popradu, gdzie zakwaterowaliśmy się na szóstym piętrze w mieszkaniu na blokowisku z wielkiej płyty z widokiem na parking i śmietniki.
Michał Korwin – Szymanowski